Zaczynam ambitnie. od… nogawiczek.
idąc tropem tego, co już oficjalnie wiem: nogawiczki to ochrona stopy i łydki wykonana z wełny i na wiek XIV i XV składająca się z DWÓCH (cyfrowo 2) elementów: części okrywającej łydkę i stopki.
Zanim zagłębię się dalej, co to i w ogóle, rzucam wilkom na pożarcie kilka miniatur (nie wszystkie pochodzą z moich zbiorów, więc się odwalić. Moje mam skatalogowane i opisane, nie moją winą jest, że groo odtwórców ma to gdzieś):
oraz:
I jeszcze… nogawiczki dla damy… w paski. Bildindex jest nieoceniony, choć nic nie pojmuję z tego piekielnego języka… Czego więc nie
wykluczam, że istniały i takie:
Dobra. Nie popisałam się specjalnie „ilością” miniatur. Nadrobię za chwilę. wracając jednak do ogółu… Nogawiczki szyjemy z wełenki (len ponoć szybko się przeciera i nie pracuje za dobrze, nawet krojony ze skosu, nie wiem, nie było prób organoleptycznych wciąż, niedługo pochwalę się wełnianymi, o! 😛 ), z dwóch części. Szew idzie z tyłu „za nogą”. Choć u mnie szew przebiega jeszcze przez palce No, może nieco się za bardzo zagalopowałam w obcinaniu materiału, ale grunt, że działa toto całkiem znoście i jest piekielnie wygodne 😮 Wiążemy owe cudeńka pod kolanem sznureczkiem/troczkiem/paseczkiem/czymkolwiek, co pozwoli nam owa nogawiczkę utrzymać na miejscu w czasie całego dnia (czasem i nocy).
Coś jeszcze?
Nogawiczki (chausses)
MATERIAŁ:
sukno, płótno lniane lub bawełniane, cienki materiał wełniany
KOLOR:
wszystkie dostępne i logiczne kolory
FASON:
sięgające nieco powyżej kolan, krojone jak męskie nogawice z doszywaną stopą. Podtrzymywane tasiemką zapinaną na sprzączkę pod kolanem.
Pończochy mają długość nieco za kolano, podtrzymywane są pod kolanem tekstylną podwiązką (osobiście polecam skórkę – pasek z małą sprzączką, bo jakoś materiał za bardzo może pracować) zapinaną na sprzączkę lub wiązaną. Pończochy takie powinny być noszone do każdego nie-roboczego stroju. W chłodniejszej porze, noszone z długimi tuż za kolano reformami, wspólnie dają dobre zabezpieczenie przed zimnem.
Aaaaaaaa… tak. Zapomniałam. Chcecie wykroje, co? No dobra, ram wam te przeklęte wykroje, jakby od tego miało zależeć wasze istnienie – może i zależy – w bractwie. Tak przy okazji – wiem, wymądrzam się, ale przypominam, że nogawiczki są bardziej historyczne niż współczesne skarpetki… 😉
i czarna magia dla mnie:
Link do patentu bardzo wygodnego (wykopalisko londyńskie), aczkolwiek jak na mój gust, potrzeba co najmniej 4 rąk i 8 osób by ów wykrój zaprezentować… http://embroidery.racaire.at/?cat=113
I wykrój który poniekąd ja przerobiłam, szyjąc dla siebie swoje cudo, czyli męska nogawica ze stopką. Wykrój pochodzi z „The Medieval tailor Assistant”:
I na koniec… smaczek. Pochodzący z Biblii Maciejowskiego:
Nogawiczki (to zielone cuś 😉 ) to albo wykonane są igłowo (naaalbinding – o tym później), albo z materiału w paski. Ciężko wyczuć, rysownicy u Maciejowskiego nie wdawali się zbyt ambitnie w tak „nie istotne” szczegóły jak choćby materiał, z jakiego zrobi się nogawiczki… 😉
A tu macie linka do strony Marca Carlsona. Co po niektórzy traktują go jak guru. Dla mnie… podziękował, szanuję go, ale nie będę kombinowała TYLKO na jego podstawie szycia, bo chyba bym się zajechała. Polecam się na zaś 😉
http://www.personal.utulsa.edu/~marc-carlson/cloth/hose.html
(P.S. te dwa wielkie obrazki – wystarczy poradzić sobie opcją „pokaż obrazek” na prawym klawiszu myszy 😉 )
Dodaj komentarz